Drodzy Przyjaciele Misji! Bardzo i serdecznie dziękuje za pomoc finansową, dzięki której mogłem kupić 5 motorów dla katechetów.

Pracuję w diecezji Dundo na północy Angoli, która obejmuje teren 103 tys. km2, czyli mniej więcej 1/3 terytorium Polski. Jest to nowa diecezja, w 2021 roku będziemy obchodzić 20-lecie jej istnienia. Zamieszkuje ją około miliona osób, w tym mniej więcej około 20-30% katolików. Pracuje wśród nich 12 księży i 17 sióstr zakonnych. Diecezja jest podzielona na 13 parafii, z których każda posiada wiele stacji bocznych. Do najdalszej parafii, która jest oddalona 750 km od Dundo, trzeba jechać około dwóch dni lub 16-20 godzin.

Tylko 4 parafie w naszej diecezji są w miarę samowystarczalne, reszta to sama bieda. Teraz w czasie pandemii, księża posługujący w tych parafiach naprawdę klepią biedę. Może w niedziele dostaną kurę, ale nie zawsze, a na ofiarę zbierają równowartość 2-3 euro. 

10% światowej produkcji diamentów pochodzi z naszych rejonów. Szczerze mówiąc, jest to najbogatszy rejon na świecie. Niestety, nie ma to wielkiego wpływu na ludność lokalną. Drogi są w bardzo złym stanie. Praktycznie na normalne zakupy trzeba jechać do stolicy, Luandy, co mi zajmuje około 3 dni. W okresie deszczowym czas dojazdu bardzo się wydłuża, czasami trzeba spędzić noc gdzieś w polu.

Jak wspominałem, na terenie diecezji pracuje bardzo mało misjonarzy i katecheza spoczywa na barkach katechetów. Parafie lub misje w interiorze posiadają bardzo dużo małych wspólnot. Na przykład, parafia z Nzaje posiada 38 wspólnot, natomiast parafie Lubalo i Caungula ponad 100. Jest zatem rzeczą niemożliwą, aby misjonarz przynajmniej raz w roku odwiedził każdą wspólnotę.

Katecheci Joaquim Tchitunguia (z lewej) z Cuilo i Domingos Tendende z Lubalo z nowymi motocyklami (fot. Edward Sito SVD)

Bardzo często parafie są podzielone na rejony, za które są odpowiedzialni katecheci. Liczba wspólnot pozostawionych pieczy katechetów zależy od misji i liczby mieszkańców danej wioski. Generalnie jest to 10-20 wspólnot. Bardzo często wspólnoty te są położone przy jednej drodze, która zmierza do granicy lub do centrum prowincji Dundo. 

Katecheci przynajmniej 3 razy w roku odwiedzają wspólnoty. W naszym rejonie większość mieszkańców trudni się rolnictwem i kopaniem diamentów, zatem w porze deszczowej deszczowym można spotkać katolików w wioskach. Jednak w tym czasie drogi są raczej nieprzejezdne, dlatego jedynym środkiem transportu staje się motor. Musi też być w miarę lekki, gdyż jeśli ugrzęźnie w błocie można go stosunkowo łatwo podnieść lub wypchać.

W projekcie, który przedstawiłem prosiłem o zakup 4 motocykli. W międzyczasie poprosiłem lokalne wspólnoty, żeby też się zmobilizowały i spróbowały znaleźć część finansowania. Chodziło mi o to, by powoli zmieniać tok myślenia paternalistycznego: „misjonarz kupi, da, ofiaruje”. Chciałbym, aby lokalni katolicy powoli czuli się współodpowiedzialni za swój kościół i swoją wspólnotę.

Katecheta Joaquim Tchitunguia z o. Edwardem Sito SVD. Joaquim pracuje w Cuilo. Ma 38 wspólnot mniejszych, które w miarę często odwiedza. Jest też moim reprezentantem Caritas. Gdy mamy jakieś projekty socjalne, bardzo mi pomaga. (fot. archiwum autora)
Katecheta Domingos Tendende pracuje w Lubalo. To już praktycznie koniec świata. Do Dundo musi jechać z 10-14 godzin dobrym samochodem. Motocykl jest bardzo pomocny, bo w porze deszczowej łatwo wypchnąć go z błota. (fot. archiwum autora)

Ostatecznie udało się zakupić 5 motocykli. Dwa z nich zostały przeznaczone dla katechetów z Lubalo, jeden dla katechety z Cuilo, jeden dla siostry Emili, katechetki z Dundo i jeden do internatu Tiago Brendel. Motocykle z Cuilo i Lubalo otrzymali katecheci z lepszym przygotowaniem katechetycznym, którzy są odpowiedzialni za kilkanaście wspólnot i często też są nadzwyczajnymi szafarzami Komunii świętej. Udzielają jej zawsze po nabożeństwie Słowa Bożego.

Siostra Emilia uczy katechezy w biednych dzielnicach Dundo. Mieszka w swojej wspólnocie w Chitato, w soboty naucza katechezy. Niektóre dzielnice, do których jeździ, są oddalone nawet 15 km od jej miejsca zamieszkania. 

W internacie Tiago Brendel mieszka aktualnie 11 chłopaków z odległych wiosek, gdzie nie ma w nich szkół, w których mogliby kontynuować swoją edukację. Chłopcy uczą się w pobliskiej szkole misyjniej św. Antoniego. Motocykl używają do transportu. W soboty jadą do pobliskiej farmy, gdzie uprawiają pole, a po skończonej pracy przywożą owoce swej uprawy.

S. Emilia Mandavela z o. Edwardem Sito SVD i nowym motocyklem. Siostra należy do lokalnego Zgromadzenia Sióstr Pocieszenia. Jest przełożoną 4-osobowej wspólnoty sióstr w Dundo. Pracuje w domu biskupim i jest nauczycielką. W soboty uczy katechezy lub prowadzi chór kościelny. (fot. archiwum autora)

Jeśli chodzi o system edukacji w naszym regionie to jest bardzo trudno. Generalnie w większych wioskach jest tylko szkola podstawowa do 4 klasy. Obsługiwana jest przez kilku nauczycieli. W klasach uczy się 30-50 dzieci, które uczą się czytac, pisać i podstaw matematyki. Jeżeli rodzice chcą, aby ich dzieci kontynuowaly formacją szkolną, muszą je wysyłać do większych miejscowości. Nie mówię miast, bo w naszej diecezji możemy mowić tylko o 3 miastach. I to z pewnym przymrużeniem oka. Na przykład w mieście Lukapa, zamieszkanym przez ok. 200 tys. mieszkańców, nie ma prądu. Więc w tym kontekście, jak widzicie, określenie „miasto” jest nieco na wyrost.

Drodzy Przyjaciele Misji, jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc, dzięki której mogliśmy zakupić nasze motocykle. Modlę się za Was i zapewniam ze motocykle pomagają w ewangelizaji i szerzeniu Słowa Bożego w diecezji Dundo.

o. Edward Sito SVD
Dundo, Angola