Drodzy Rodacy i Przyjaciele Misji w Polsce! Przesyłam serdeczne pozdrowienia z Afryki.

Demokratyczna Republika Konga to ogromny i piękny kraj leżący w sercu Afryki. Pełen kontrastów i paradoksów. Świat ludzi uśmiechniętych, rozśpiewanych i tańczących, jak i ludzi dotkniętych niewiarygodnym cierpieniem i niepewnością jutra, która maluje się na ich twarzach. Kraj ogromnych zasobów, minerałów i bogactw naturalnych i kraj o skrajnym ubóstwie i biedzie. Jeden z najuboższych krajów świata. Kraj targany wojną od ponad 30 lat, a przez to pogrążony w chaosie i braku nadziei na lepszą przyszłość.

Demokratyczna Republika Konga doświadczana jest walkami plemiennymi.  Na tym terenie istnieje ponad 200 grup plemiennych. Większość społeczeństwa kongijskiego, którego jest ponad 120 milionów, stanowią ludzie młodzi i dzieci. I to jest bogactwo: osoby młode i wielodzietne rodziny.

Katolicyzm jest w Kongo główną religią stanowiącą 50% populacji. Rzeczą godną uwagi jest fakt, że religia katolicka jest obecna w Kongo od około 100 lat i był taki czas w historii, kiedy żaden misjonarz nie mógł tutaj przyjeżdżać. Wiara przetrwała dzięki ludziom świeckim i katechistom. 

Ojcowie i bracia werbiści przybyli do Konga 75 lat temu. Obecnie mają dużą prowincję i wiele miejscowych powołań.

Dla mnie miłą rzeczą było, gdy na początku mogłam spotkać wiele śladów duchowej pielgrzymki św. Jana Pawła II do Konga. Na przykład wielu mężczyzn nosi imię Jan Paweł, a Polscy misjonarze zaszczepili na tej ziemi kult Miłosierdzia Bożego i obrazu Jezusa Miłosiernego „Jezu Ufam Tobie!”, który można spotkać prawie w każdym kościele. 

Do takiego kraju zostałam posłana jako pionierka razem z grupą dziewięciu sióstr sześciu narodowości. Nasze Zgromadzenie Służebnic Ducha Świętego  (SSpS) oficjalnie rozpoczęło swoją działalność tutaj 8 grudnia 2023 roku. Z Polski jestem tylko ja. Z ciekawostek powiem, że w Bandundu, które liczy 120 tys. mieszkańców wzbudzam zainteresowanie, gdyż jestem jedyną o białej skórze. Czasami jest to męczące, bo jestem utożsamiana z tym, że mam dużo pieniędzy. Gdy moje współsiostry z Indii czy Angoli robią zakupy cena jest inna, kiedy ja robię, automatycznie się podwaja. Dlatego ustaliliśmy, że ja robię zakupy tylko z sporadycznie, by uniknąć problemu i negocjacji. 

W Demokratycznej Republice Konga służba zdrowia i edukacja są płatne, dlatego wiele dzieci i dorosłych jest pozbawionych tego ze względu na brak środków pieniężnych. Nierzadko się zdarza, że rodzice, chcąc zapewnić edukację swoim dzieciom, wysyłają do szkoły tylko swoich synów, a córki muszą pozostać w domu. 

Nasze zgromadzenie chce pomóc miejscowym ludziom właśnie na płaszczyźnie edukacji i służby zdrowia. Jesteśmy z wykształcenia nauczycielkami i pielęgniarkami, które pragną służyć innym i dzielić się swoim doświadczeniem. Podjęłyśmy w tym celu naukę języka francuskiego, który jest urzędowym językiem w całym Kongo. Oprócz tego uczymy się też języka lokalnego kikongo. Jest to dla nas wyzwanie. Jednocześnie wiemy, że są to niejako drzwi do tego, aby się tutaj zaadaptować i móc się komunikować z ludźmi.

Jako siostry udzielamy się w apostolstwie, w szpitalu państwowym i ośrodku dokarmiania dzieci oraz w szkole. Na razie mieszkamy w wynajętym domu, który nam udostępnili nasi werbiści. Jako że nasza misja jest nowa, jesteśmy na etapie poszukiwania ziemi pod budowę własnego klasztoru oraz, w przyszłości, szkoły i ośrodka zdrowia w takim miejscu, gdzie ich dotychczas nie ma. Obecnie rodzice z dziećmi do szkoły muszą pokonywać kilkanaście kilometrów. To samo dotyczy drogi do szpitala. W razie nagłej potrzeby dotarcie na czas po pomoc jest bardzo utrudnione. W tej części Bandundu, a dokładnie poza nim, nie ma elektryczności, wody i nie ma także drogi. To jest naprawdę misja frontowa. 

Nasza misja się rozpoczęła i trwa, jednak potrzeba wielu inwestycji i środków, by mogła się rozwijać. Dlatego też szukamy ludzi o wielkim sercu i zaangażowaniu w to wielkie dzieło, jakim jest ewangelizacja. Ludzi gotowych nas wesprzeć zarówno duchowo, jak i materialnie, bo bez Waszej współpracy nasze misjonowanie nie będzie owocne. Jesteśmy tutaj też w Waszym imieniu i niejako reprezentujemy każdego i każdą z Was. Należymy do tego samego Kościoła, a misje są w samym sercu Kościoła. 

Rozeznałyśmy, że potrzebujemy samochodu, aby w ogóle móc się poruszać. Planowałyśmy najpierw zakupić motor, ale ze względu na częste pory deszczowe niemożliwe jest, aby się na nim przemieszczać. Samochód terenowy będzie nam służył do celów pastoralnych i do pracy socjalnej, aby dotrzeć tam, gdzie nas potrzebują ludzie. W pobliżu nie ma transportu publicznego takiego jak autobusy czy kolej. Drogi są w fatalnym stanie i to jest też przyczyną tego, że ludzie też nie mogą normalnie się odwiedzać. Nie każdego stać na podróż samolotem.

Do tej pory byłyśmy niejako zmuszone latać samolotem do Kinszasy, stolicy oddalonej od Bandundu o 600 km, gdzie znajduje się nasza druga wspólnota SSpS. Ufamy, że z Bożą pomocą, przez szczodre serca naszych Rodaków w Ojczyźnie, uda nam się uzbierać środki, aby zakupić samochód dla naszej misji. Pamiętam, jak będąc katechetką w Polsce, zachęcałam uczniów do Akcji św. Krzysztofa. A teraz sama i w imieniu naszej wspólnoty proszę o pomoc i wsparcie materialne. 

Drodzy Darczyńcy i Przyjaciele Misji, przez to moje dzielenie się chciałam Wam przybliżyć rzeczywistość naszej pionierskiej misji w Demokratycznej Republice Konga. Serdecznie Wam dziękujemy za każde wsparcie. Obiecujemy wdzięczną modlitwę. Niech Dobry Bóg obficie Wam błogosławi!

S. Faustyna, Teresa Radzik SSpS z siostrami SSpS
Bandundu, Dem. Rep. Konga

Fotografie: archiwum autorki