Drodzy Przyjaciele i Dobrodzieje Misji, piszę do Was po dłuższej chwili przerwy. Życie nieustannie biegnie, chociaż wydaje się, że stoi w miejscu. Czasami zdaje się, że nie ulega żadnej zmianie, a jednak każdego dnia przynosi nowe spotkania, nowych ludzi, nowe sytuacje. 

Moje życie również uległo zmianie. Przed dwoma laty, zaczynałem stawiać pierwsze kroki na Łotwie, ucząc się języka, zaczynając posługę misyjną. Dzisiaj jestem proboszczem na parafii św. Meinarda w Ikskile, w tym samym miejscu, w którym jestem od samego początku przybycia na Łotwę. Poza życiem parafialnym, które jest nieodłącznym elementem życia proboszcza, również posługuję w ryskim więzieniu, w którym osadzeni są mężczyźni, a także w ośrodku dla uzależnionych od alkoholu i narkotyków. 

Życie misyjne na Łowie zaczynałem od zera, przechodząc przez różnego rodzaju problemy i trudne sytuacje. Dzisiaj jestem, dzięki łasce Bożej, na swoich nogach, na których staram się kroczyć za Chrystusem, tam, gdzie mnie posyła. Największym doświadczeniem i błogosławieństwem od Boga jest praca i życie pomiędzy różnymi ludźmi, z różnych warstw społeczeństwa, z różnym doświadczeniem i różnymi historiami życia. Jak wiadomo, tam gdzie są ludzie, jest i szczęścia i są problemy. 

Przykościelny krzyż w Ikskile (fot. archiwum autora)

Misja na Łotwie nie należy do najłatwiejszych, ale jestem szczęśliwym misjonarzem, który może realizować swoje powołanie wśród oddanych Bogu ludzi, a także wśród takich, którzy jeszcze Go szukają na krętych życiowych drogach.  

Czasami wydaje się, że różnego rodzaju trudności, którym przychodzi nam stawiać czoło, mogą człowieka złamać lub doprowadzić do zatracenia samego siebie. Jednak patrząc na swoje doświadczenie misyjne mogę powiedzieć, że jest zgoła na odwrót. Trudne sytuacje, przez które musimy przechodzić budują wewnętrzny chart ludzkiego ducha.

Możemy dostrzec podobną sytuację spoglądając na świat przyrody. Kiedy sadzimy młode drzewka w ogrodzie, z troską spoglądamy, w jaki sposób adaptują się do środowiska. Zastanawiamy się, czy przetrwają, czy będą przynosić owoce. Z troską spoglądamy na to, jakie są warunki atmosferyczne – czy wiatr nie spowoduje znaczących szkód, czy będzie wystarczająca ilość deszczu. Bardzo dużo uwagi poświęcamy zatroskaniu o te rośliny, zapominając, że to Bóg daje wszelakie potrzebne łaski, aby mogły wzrastać i przynosić owoce. 

Grób pański w kościele w Ikskile (fot. archiwum autora)

Rozpoczynając swoją posługę w Ikskile przed dwoma laty, zostałem bardzo serdecznie przyjęty przez ludzi, którzy troszczyli się o kościół. Nigdy nie spodziewałem się tak radosnego oczekiwania na misjonarza. Dbano o mnie w taki sam sposób, w jaki ogrodnik dba o młode drzewka. Z czasem, kiedy zacząłem stawać na własnych nogach, kiedy otrzymałem nominację na proboszcza, kiedy drzewko zaczęło się zakorzeniać i przynosić owoce, sytuacja diametralnie się zmieniła. Osoby, które z sercem mnie przyjęły i troszczyły się o mnie, zaczęły podejmować konsekwentne działania, aby spowodować upadek, zniszczenie i moje odejście. Używali manipulacji, stwarzali intrygi, opisując mnie w prasie jako tego, który niszczy, nie dba o powierzoną owczarnię. Nie mogłem się bronić przez barierę języka, nie mogłem wyrazić swobodnie swojego zdania. Moim przyjacielem stała się cisza, która pomagała mi przetrwać ciężkie momenty. Pomagali dobrzy ludzie, którzy mnie bronili, byli ze mną, kiedy brakowało sił.

Czasami mamy wrażenie, że w momentach próby tracimy wszystko, ale tak naprawdę Bóg wzmacnia nas. Żadne drzewo, które nie jest smagane przez wiatr, nie wyrasta na silne. Tak samo i my. Tylko realne, ciężkie sytuacje nas budują i wzmacniają. Życie, które jest zamknięte w schematach, w braku podejmowania ryzyka, może i jest życiem realnym, ale nie przynoszącym wielu owoców. Życie, które jest szukaniem i wypełnianiem woli Boga, jest życiem ciężkim, często przynoszącym wiele łez, ale także wiele satysfakcji z owoców, które dają wiele radości. Za te doświadczenie jestem Bogu niezmiernie wdzięczny, bo widzę, jak realizują się Boże zapowiedzi dotyczące pracy misyjnej. 

Miejsce spotkań z uzależnionymi (fot. archiwum autora)

Na koniec podzielę się obecną sytuacją parafialną. Nasze wspólnotowe życie stabilizuje się. Parafia nabiera kształtów. Parafianie chętnie pomagają w utrzymaniu porządku w kościele. Każdej niedzieli dzieci przygotowujące się do I komunii świętej mają katechezy, które prowadzi jedna z naszych parafianek. Wierzę, że z czasem także młodzi ludzie zaczną się angażować w różnego rodzaju dzieła Boże.

Poza posługą duszpasterską, jest również dokończenie budowy kościoła. Obecnie będziemy oddawać do użytku pomieszczenia, w których gromadzą się wierni. Kolejnym etapem jest wykonanie posadzki w kościele i rozpoczęcie wykonania docieplenia budynku, który obecnie znajduje się w stanie surowym. Nasze środki parafialne w jakimś stopniu pokrywają codzienne funkcjonowanie parafii. Środki na kontynuowanie budowy kościoła cały czas trzeba szukać. Wierzę, że Bóg ma swoje drogi, którymi dokończy rozpoczęte dzieło. 

Dziękuję za Wasze modlitwy i ofiary materialne. Pamiętam o Was!

o. Jan Biernat SVD
Ikskile, Łotwa

Na górnej fotografii o. Jan Biernat SVD podczas uroczystości
I Komunii Św. w uroczystość Zesłania Ducha Św (fot. Ervins Vjakse)