Pozdrowienia ze słonecznego Meksyku! Jestem tu już ponad 2 miesiące i chcę się podzielić z Wami pierwszymi wrażeniami związanymi z moim pobytem i życiem codziennym w tym interesującym i bogatym kraju.
Gdy ruszałem z lotniska na Okęciu, 7 grudnia 2021 roku, Polska żegnała mnie mrozem. Meksyk zaś przywitał gorącem, choć i tutaj oficjalnie trwa zima. Jakże bardzo jest ona odmienna od naszej! Drzewa są ciągle zielone, kwiaty zdobią ulice i budynki, ale trawa już wyblakła. Temperatura w ciągu dnia osiąga 20-25°C, a w nocy szybko spada do ok. 10°C. Nie ma tu jednak żadnego ogrzewania w domach, więc powietrze w nich jest rześkie i warto zaopatrzyć się do snu w czapkę, sweter, spodnie i grube skarpety. Śnieg jest tu zjawiskiem bardzo rzadkim. Można go spotkać na górach i wulkanach otaczających stolicę, których wysokość sięga 5 tysięcy metrów. Samo miasto jest położone na poziomie 2200 metrów, więc mieszkam niewiele niżej niż polskie Rysy.
Mieszkam w werbistowskiej parafii na południowym zachodzie miasta. Proboszczem jest tu Polak, o. Wiesław, również werbista, już ponad 20 lat posługujący w Meksyku i świetnie znający rzeczywistość oraz meksykańską mentalność. 10 stycznia rozpocząłem kurs języka hiszpańskiego w jego meksykańskiej odmianie. Mam nadzieję, że po pół roku będę w stanie porozumieć się z rodowitymi meksykanami oraz służyć im w sakramencie spowiedzi.
Pierwszą Mszę świętą po hiszpańsku odprawiałem już 3 tygodnie po przyjeździe i choć popełniłem na pewno wiele błędów przy wymowie, to spotkało się to z ciepłym przyjęciem wiernych, którzy słysząc, że jestem Polakiem od razu wspominali św. Jana Pawła II i prosili mnie o osobiste błogosławieństwo.
Ludzie są tu otwarci i mający wiele radości w sobie, choć ich życie codzienne nie jest tak łatwe i kolorowe, jak to przedstawiają turystyczne ulotki czy reklamy. Wiara i religijność jest dla nich niezwykle ważna, ale traktują ją trochę inaczej od nas. W okresie Bożego Narodzenia na balkonach domów, w sklepach i restauracjach są budowane szopki. Można tu często spotkać kapliczki na ścianach domów, sklepów i warsztatów samochodowych oraz murale o treści religijnej. Królują, oczywiście, Matka Boża z Guadalupe i Jan Paweł II.
Kolejny w rankingu popularności jest św. Juda Tadeusz, jako patron kupców i drobnych złodziejaszków. Pierwsi od wieków proszą go o błogosławieństwo dla swoich małych biznesów, drudzy zaś w jego orędownictwie szukają sposobu na uniknięcie spotkania z policją. Dalej pojawia się dopiero Pan Jezus. Jest to może i dziwna hierarchia, ale tak już się tu przyjęło i trzeba to uszanować, aby być przez wiernych przyjętym i zaakceptowanym oraz obdarzonym zaufaniem.
Minął mi już okres pierwszego szoku, ale ciągle to ogromne miasto i jego mieszkańcy skrywają przede mną wiele tajemnic. Cieszę się, że zdrowotnie dobrze znoszę tutejsze warunki pogodowe oraz nie mam problemów z meksykańską kuchnią. Skłamałbym jednak, gdybym napisał, że nie tęsknię za Polską i za wszystkim, co było dla mnie znajome i dawało poczucie bezpieczeństwa. Mam jednak świadomość tego, że tu gdzie teraz jestem mogę i muszę pełnić wolę Bożą jako kapłan i misjonarz oraz godnie reprezentować nasz kraj.
Kończąc przesyłam jeszcze raz pozdrowienia i wyrazy wdzięczności za Waszą pomoc oraz wszelką ofiarność na rzecz misji i misjonarzy. Pamiętam o Was w moich modlitwach i tęsknotach, polecając Was szczególnie opiece Matki Bożej z Guadalupe. Czuję Wasze modlitewne wsparcie, które pomaga mi każdego dnia uczyć się na nowo życia i funkcjonowania w tym kraju. Niech nigdy nie zachodzi nad nami słońce Bożej Opatrzności.
o. Paweł Wodzień SVD
Meksyk