Serdecznie pozdrawiam z Saboba. Jest u nas obecnie pora sucha i czas tak zwanego Harmatanu, gdy w powietrzu utrzymują się chmury kurzu. Czasami aż się nie chce sprzątać pokoju, no bo i tak za minutę będzie zakurzony.
Harmatan jest tutaj również okresem, którym odmierza się upływający czas. Odlicza się, co się stało od jednego Harmatanu do drugiego. To taki lokalny zegar odliczania wspomnień.
Dla mnie odliczył, że minęło już trochę czasu od mego ostatniego listu do Was. Wspomniałem w nim, że biskup naszej Diecezji Yendi, Vincent Sowah Boi-Nai SVD, wraz z moimi przełożonymi postanowili o moim powrocie do parafi w miasteczku Saboba, abym ponownie zajął się Zakładem Optycznym. Jego patronem jest św. Arnold Janssen, założyciel werbistów. Zakład ów jako placówkę charytatywną założyłem w 1997 roku i prowadziłem przy dużym wsparciu Referatu Misyjnego Księży Werbistów przez 13 lat, to jest do czasu mego powrotu do parafi w Yendi w 2010 roku.
Yendi było moją pierwszą placówką misyjną po przyjedzie do Ghany w 1990 roku. Opuściłem to miasto w wyniku wojny międzyplemiennej, która rozlała się na całą północ Ghany na początku lutego 1994 roku. Miasteczko znalazło się w centrum walk. Efekty tamtego konfliktu były mocno odczuwalne w całej Ghanie. I tak jest do dziś.
Moje nowe – choć chyba nie tak bardzo nowe – przeznaczenie misyjne przywołało wspomnienia z prowadzenia Zakładu Optycznego „New Look” kilkanaście lat temu. Naszą pracę opisała kiedyś na łamach „Misjonarza” pani Karina Walczyk. Był to chyba numer 4/2017.
Po przygotowaniu dwóch techników do pracy w Zakładzie Optycznym rozpoczęliśmy działalność w 1997 roku w wynajętym małym dwupokojowym budynku. Byliśmy w stanie przebadać oczy przy pomocy Foroptera, dobrać soczewki, doszlifować je do oprawek. Z czasem mogliśmy wybudować specjalny budynek dla naszego Centrum Okulistycznego, gdzie mieścił się wygodny gabinet dla okulisty, szlifiernia do szkieł, jeden pokój z łazienką, mały magazyn do przechowywania soczewek i oprawek do soczewek. Dzieki Referatowi Misyjnemu Księży Werbistów nasz magazynek zyskał duży zapas soczewek i oprawek. Akcja zbiórki szkieł i okularów dla nas objęła całą Polskę i przerosla nasze najśmielsze oczekiwania. Dzięki tej pomocy zasięg naszej pracy mocno się rozrósł. Od początku powstania do dzisiaj “New Look” jest jedynym tego rodzaju charytatywnym centrum na połowę Ghany.
W Saboba głównie zajmowałem się pracą pastoralną. Miałem do dyspozycji samochód terenowy. Po otwarciu Zakładu Optycznego zacząłem go używać również dla „New Look”. Wraz z Rebeką i Andrzejem, naszymi technikami, podjęliśmy decyzję o założeniu Grupy Wedrującej, aby dotrzeć z pomocą do tych, którzy nie mogli do nas dotrzeć z powodu braku transportu. I tak właśnie powstała Grupa Wedrująca pod partonatem św. Arnolda Janssena. Wykorzystując samochód zaczeliśmy objeżdżać okolicę. Dwa razy w roku objeżdżaliśmy dziesięć miast i miasteczek w promieniu blisko 300 km.
W czasie naszych wyjazdów wielką pomocą dla nas była każda misja katolicka. W nich otwieraliśmy punkt dla pacjetów, tam też można było się przenocować, aby na drugi dzień wyruszyć do następnego miasteczka. Abyśmy mogli dotrzeć do jak największej liczby ludzi, każda parafia, w której się zatrzymaliśmy, wcześniej powiadamiała w swoim zakresie okoliczne parafie, kościoły protestanskie i meczety. Nasi technicy pracowali długie godziny, bez zwracania uwagi, kiedy kolejka oczekujęcych się w końcu zakończy. Niestety, z powodu problemów z transportem, z czasem liczba takich wyjazdów drastycznie się zmiejszyła, a w końcu zatrzymała.
Saboba, gdzie znajduje się nasze Centrum, jest małym nadgranicznym miasteczkiem, położonym zaledwie 6 km od Togo. To sprawia, że również stamtąd docierają do nas pacjeci. Muszą przepłynąć łodzią piekną rzekę Oti. Jednak w porze deszczowej jest ona bardzo niebezpieczna, gdyż nurt jest szybki, rwący i bardzo niebezpieczny. Rzeka rozlewa się wtedy szeroko na kilometry. Miasteczko Saboba staje się wówczas zieloną wyspą oblaną dookoła wodą. Zdarza się często, że w sierpniu i wrześniu dwa małe mosty prowadzące do i z miasteczka są zalane wodą. Wówczas można się tu dostać tylko łodzią.
W porze suchej rzeka łagodnieje i płynie dość leniwie. Czasami na Boże Narodzenie lub Wielkanoc wspólnie z technikami i ich rodzinami wyjeżdżaliśmy, aby posiedzieć nad rzeką. Wzdłuż jej biegu i na środku znajdują się małe, piękne, piaskowe plaże, na których można spokojnie i wygodnie odpocząć pod drzewem mango lub popływać. Bawiąc się kopaniem w plażowym piasku można nazbierać sporo małych żab, które są tu wielkim przysmakiem – szczególnie świeżo pieczone na ognisku z odrobiną soli i ostrej papryki. Niezapomniany smak.
Od założenia „New Look” minęły już 23 Harmatany. Upływający czas sprawił, że większość naszego wyposażenia jest do wymiany. Jeden z naszych techników, pan Andrzej, przejdzie na emeryturę za niecałe 2 lata i potrzeba, aby już teraz przygotować kogoś na jego miejsce. Brakuje także samochodu, którym moglibyśmy ponownie zacząć objeżdżać okolicę, szczególnie wioski ukryte głęboko w sawannie. Marzy nam się, aby powrócić na ten trzystukilometrowy szlak.
Pomimo naszych braków, ale za to z bogatym doświadczeniem dwudziestotrzyletniej pracy, pragniemy poszerzyć zakres naszej pomocy. Chcielibyśmy powiekszyć i rozbudować jako charytatywny Ośrodek Okulistyczny, by była w nim możliwość specjalistycznego badania oczu i warunki do operacji przynajmniej katarakty.
Idąc za tą wizją odbyłem w tym celu rozmowy z lekarzami okulistami i pielęgniarkami/pielęgniarzami, którzy są dobrze wyspecjalizowani w swej dziedzinie i są chętni do współpracy. Prowadzimy rozmowy z miejscowymi chiefs (lokalni przywódcy; tylko oni mogą sprzedać ziemię) o zakupie dwoch akrów ziemi pod przyszłościowy Charytatywny Ośrodek Okulistyczny. Poszukujemy specjalistów i woluntariuszy z Ghany i spoza niej, którzy zechcieliby z nami współpracować dla dobra miejscowych ludzi.
W naszej wizji dla “New Look” czegoś pragniemy, coś się nam marzy, ale i pracujemy ku wypełnieniu tego. O to również prosimy naszego patrona, św. Arnolda Janssena. To on, pełen wiary i obdarzony bożym i ludzkim zaufaniem, dokonał wielkich rzeczy. Jego duchowi synowie, obok pracy pastoralnej, wspierają Kościół w różnych wymiarach, między innymi budując i prowadząc wszelkiego rodzaju szkoły, uniwersytety, szpitale, kliniki. Mamy nadzieję, że nadchodzce Harmatany przyniosą spełnienie przynajmniej cześci naszych nadziei.
Bardzo Wam dziekuję za pomoc i pamięć, zwłaszcza za modlitwy, które są nam tak bardzo potrzebne, szczególnie w czasie takich czy innych trudności. Szczęść Wam Boże!
Br. Andrzej Kędziora SVD