Kochani Dobrodzieje i Przyjaciele Misji! Przesyłam serdeczne pozdrowienia z kolumbijskiej dżungli. Działamy na wielu frontach posługi misyjnej pośród Indian Embera Katío, Afrokolumbijczyków oraz Metysów i czas nam tu biegnie nieubłaganie szybko.
Chciałbym Was przeprosić za zwłokę z wysłaniem tego listu, ale ostatnio zmagałem się z problemami technicznymi komputera. Niestety tutaj nie ma możliwości rozwiązania od ręki takich problemów i trzeba wykorzystać sposobność udania się do miasta, a do Medellin mam ponad 300 km. Biorąc pod uwagę podróż motorówką, motorem i później autobusem, pokonanie tej drogi zajmuje cały dzień w jedną stronę. Oczywiście, przed wyjazdem muszę uporać się bieżącymi aktywnościami parafialnymi i wizytami w wioskach misyjnych. Na szczęście planowany wyjazd na spotkanie prowincjalne pomógł mi z naprawą sprzętu i wreszcie mogę podzielić się z Wami wieściami.
Od kilku miesięcy, poza standardowym programem pastoralnym na misji w Murindó, staramy się działać na rzecz przywrócenia tak upragnionego dla Kolumbii pokoju. W listopadzie ubiegłego roku abp Hugo Alberto Torres Marín z Santa Fé de Antioquia zaprosił do Dabeiba (miasto, gdzie św. Laura Montoya Upegui, jedyna święta z Kolumbii, rozpoczęła swoje dzieło ewangelizacji Indian), reprezentacje z wielu misji podlegających mu diecezji Apartadó, Istmina-Tadó i naszej Quibdó, aby podjąć temat stworzenia wielkiej sieci kościelnej, której zadaniem byłoby działanie na rzecz pokoju. Chodzi o to, aby stworzyć organ kościelny, mający kompetencje w dialogu pomiędzy grupami konfliktu zbrojnego Kolumbii, którego praca miałaby doprowadzić do całkowitego zawieszenia broni. Na spotkaniach podejmowaliśmy problematykę naszej pracy w miejscach, gdzie posługujemy. Mogliśmy się przekonać, że sytuacja jest podobna w innych częściach regionu Urabá, archidiecezji Santa Fé de Antioquia i naszych diecezjach w obrębie departamentu Chocó. Na tych terenach działa wiele grup paramilitarnych, a co za tym idzie często zdarzają się porwania dla okupu czy zabójstwa liderów społecznych.
Podczas spotkania opowiedziałem o naszym przypadku w Murindó z końcówki września ubiegłego roku. Pod wpływem nerwów młody chłopak zaatakował maczetą jednego z członków grupy paramilitarnej AGC, która działa na terenie całej mojej misji, we wszystkich wioskach, a nawet na trasach między wioskami Inadian Embera Katío. Po tym incydencie szef AGC nie chciał w ogóle rozmawiać ani z rodziną tego chłopaka, ani z nikim innym. Po prostu podjął decyzję, aby jego ludzie zabili go za ten czyn. Wraz z bliskimi chłopaka musieliśmy szybko działać, aby go dobrze ukryć, a później, dzięki pomocy policji, wydostać helikopterem w bezpieczne miejsce.
Pod koniec lutego dostałem filmik, nagrany w dżungli przez grupę paramilitarną, której przedstawiciel ogłosił, że prowadzony przez obecnego prezydenta dialog z partyzantkami nie daje oczekiwanych rezultatów. Człowiek ten mówił, że skoro tak się mają sprawy, nie ma szans na pokój, gdyż prezydent dał rzekomo rozkaz wojsku zlikwidowania grup paramilitarnych. Dla tych ludzi wojna to interes, a cierpią tylko zwykli ludzie, ale także rodziny tych młodych, którzy dają się omamić kłamstwami bez pokrycia i tracą życie w walkach. Często odnajdujemy w rzece Atrato ciała młodych chłopaków zastrzelonych bądź utopionych, ze związanymi rękami. To, niestety, smutna rzeczywistość, jakiej doświadczamy na co dzień.
Wspomniana wcześniej sieć stanowi szansę na dyskretną komunikację pomiędzy naszymi parafiami i misjami. Chodzi o to, by móc dzielić się tym, czego doświadczamy każdego dnia, a tym samym szukać sposobności do zaprzestania przemocy i poprzez dialog starać się o pokój. Na spotkaniach staraliśmy się szukać kryteriów dla tego przedsięwzięcia, biorąc pod uwagę bardzo rozległy teren, jaki obejmują wymienione diecezje, z parafiami, misjami w górach i w dżungli oraz przy głównej trasie Turbo – Santa Fé de Antioquia, gdzie również nie brakuje incydentów.
Jeśli chodzi o naszą pracę, poza normalną posługą misyjną, staramy się być bliżej ludzi, by czuli się bezpieczniej. W miarę możliwości często odwiedzamy nasze wioski, by pokazywać mieszkańcom, że nie są sami. Przede wszystkim jednak, nie tracimy nadziei i dajemy z siebie wszystko, bowiem w Roku Modlitwy wierzymy, że wspomniana idea sieci wyda oczekiwane owoce. Dziękując Wam, kochani, za pamięć, modlitwę i wielką pomoc dla mojej pracy, z serca błogosławię każdej i każdemu z Was. Wiara w to, że się nam uda, wciąż trwa i działamy. Z serca dziękuję Wam za wszystko!
o. Michał Radomski SVD
Murindó, Kolumbia
Fotografie: archiwum autora
Na górnej fotografii o. Michał Radomski SVD przy figurze św. Laury Montoya Upegui w Dabeiba