Drodzy Dobrodzieje i Przyjaciele Misji!  Pozdrowienia z gorącej wyspy, jaką nazywany jest mój kraj misyjny, czyli Kuba, która jest drugą częścią werbistowskiej prowincji Meksyk-Kuba. Pracuję tutaj od trzech lat.

Pobyt stały na Kubie nigdy nie był łatwy, a z powodu astronomicznie rosnącej inflacji i kryzysu ekonomicznego, pojawiają się coraz większe trudności. Myślę, że między innymi dlatego coraz więcej ludzi docenia obecność w tym kraju nas – misjonarzy. Bo przecież każdy zdrowo myślący Kubańczyk myśli o wyjeździe stąd, a my poruszamy się w kierunku przeciwnym, niejako pod prąd i mimo narastających trudności chcemy tu być i pracować poświęcając się dla Pana Boga, dla misji, dla Kościoła, ale i też dla każdego spotkanego na naszej drodze człowieka. 

Jako wspólnota werbistowska na Kubie staramy patrzeć się w przód. W tej chwili jest nas na wyspie 11 współbraci i mamy, w porównaniu z innymi zgromadzeniami zakonnymi męskimi i żeńskimi, dość dużo placówek misyjnych, którymi głównie są parafie. Do tej pory pracowaliśmy w 3 diecezjach: Hawana na zachodzie kraju oraz Holguín-Las Tunas i Bayamo-Manzanillo po wschodniej części wyspy. Teraz się to zmieniło.

O. Sylwester Wydra SVD z grupą katechetów (fot. Gian Díaz)

Naszemu założycielowi, św. Arnoldowi Janssenowi, zarzucono, że w czasie kryzysu, gdy wszystko się waliło, chciał założyć nowe zgromadzenie misyjne. Ale wówczas on odpowiedział, że właśnie dlatego, iż wszystko się wali, trzeba stworzyć coś nowego. Tak samo i my zdecydowaliśmy się zredukować jedną placówkę misyjną w diecezji Holguín-Las Tunas, gdzie pracuje nas najwięcej, i otworzyć nową wspólnotę w diecezji Ciego de Ávila, w samym centrum Kuby, gdzie potrzeby misjonarzy są bardzo duże. W taki oto sposób, odpowiedzieliśmy na zaproszenie ks. Dariusza Chałupczyńskiego, który obecnie już drugi rok jest administratorem diecezjalnym sede vacante, czyli w czasie oczekiwania na nowego biskupa. Diecezja powierzyła nam parafię w Morón, w ok. 80-tysięcznym mieście położonym niedaleko malowniczego ośrodka turystycznego Cayo Coco. Jest to jedyna parafia katolicka w całym mieście.

Mnie ustanowiono nowym proboszczem parafii Matki Bożej Gromnicznej, a jako wikariusza ustanowiono o. Gerome Tugadi SVD z Filipin, dla którego parafia w Morón jest pierwszą placówką misyjną. Utworzyliśmy więc nową wspólnotę i placówkę misyjną. 

Nie było mi łatwo pożegnać się z parafiami w Holguín i Buenawentura, które – muszę powiedzieć – trochę pokochałem. Jestem wdzięczny Panu Bogu za czas, jaki tam spędziłem, za każdego człowieka, którego poznałem i za doświadczenie, które zdobyłem. Mam nadzieje, że wszystko to będzie owocować też we wspólnotach, które prowadziłem i w moim życiu.

O. Sylwester Wydra SVD z radą parafialną Parafii Matki Bożej w Morón (fot. Gian Díaz)

POSŁUCHAJ: Zawsze warto być przy ludziach (rozmowa z o. Sylwestrem Wydrą SVD)

Muszę też przyznać, że jest to dla mnie niebywałe wyzwanie i odpowiedzialność, by zainicjować obecność naszego Zgromadzenia na nowym terenie. Do tej pory, w całej diecezji Ciego de Ávila, pracowało pięciu kapłanów. Obecnie jest nas siedmiu.

Parafia Matki Bożej w Morón sama w sobie jest jedną z najstarszych parafii w tym regionie. Księgi chrzcielne sięgają roku 1776. Kościół parafialny również należy do najstarszych w diecezji. Jedna parafia na osiemdziesiąt tysięcy mieszkańców, jest też niemałym wyzwaniem. Do parafii należy także pięć wspólnot zlokalizowanych poza miastem, do których trzeba jakoś dojechać, a jak wiadomo, transport na Kubie, zdobycie paliwa itd. należą do codziennych trudności każdego misjonarza i misjonarki.

W Morón tworzy się również wspólnota, która gromadzi się wokół prowizorycznie otwartej kaplicy w południowej części miasta. Wspólnota ta ma sens, ponieważ kościół parafialny znajduje się w najstarszej, północnej części miasta. Szczególnie ludzie starsi, mieszkający na południu miasta, mają trudności w dotarciu do kościoła. Stąd inicjatywa kaplicy południowej, jak ją potocznie nazywamy. Potrzeba jeszcze dużo pracy i zaangażowania, by przemieniła się ona w prawdziwą kaplicę, a może i w kościół filialny. Bardzo dużo zależy od determinacji i zaangażowania gromadzącej się tam wspólnoty.

W poprzedniej epoce w Polsce istniała tzw. „sprzedaż wiązana”. Można powiedzieć z przymróżeniem oka, że podobnie zdarzyło się u nas, ponieważ władze diecezji poprosiły nas, by objąć opieką duszpasterska sąsiednią parafię w miejscowości Pina. Oczywiście zgodziliśmy się i w przyszłym tygodniu odprawię tam pierwszą Mszę św., inicjując naszą pracą misyjną w drugiej parafii. W Holguín, gdzie poprzednio pracowałem, również byłem odpowiedzialny za dwie parafie, więc jakieś doświadczenie w tym zakresie już mam. 

Ojcowie Sylwester Wydra SVD i Adam Gut SVD podczas posypywania głów popiołem we wspólnocie w Ranchuelo (fot. Gian Díaz)

Jak na kubańskie warunki parafia w Morón sprawia wrażenie dość dynamicznej. Istnieje w niej wiele obszarów działalności duszpasterskiej, począwszy od katechezy, poprzez Caritas, grupy dziecięce i młodzieżowe, ministrantów i odpowiedzialnych za liturgię, wspólnotę rodzin chrześcijańskich, duszpasterstwo chorych, komunikację socjalną, grupy misyjne, duszpasterstwo więźniów itd. Przy parafii działa również tzw. „comedor”, czyli jadłodajnia dla biednych. Raz w tygodniu ok. 100 osób otrzymuje w niej ciepły posiłek.

Dla kontrastu w parafii od czasu do czasu pojawiają się turyści, którzy w poszukiwaniu niedzielnej Eucharystii, trafiają do naszego kościoła. Ostatnio byli tu Polacy mieszkający w Kanadzie. Jeden z nich pochodził z Nysy i znał werbistów. Jednak ten świat misyjny jest mały!

Obserwując nową parafię widzę, że ludzie tutaj są trochę jak owce z Ewangelii potrzebujące pasterza. Dlatego proszę Was, drodzy Dobrodzieje i Przyjaciele Misji, o modlitwę za nas i za wszystkich misjonarzy, byśmy umieli być dobrymi pasterzami dla tych owiec, do których nas posyła Chrystus. Dziękuję za wszelką modlitwę, ofiarę i wsparcie, jakie do tej pory od Was otrzymałem. Bez Waszego wsparcia duchowo-materialnego nasza praca tutaj byłaby o wiele trudniejsza, a być może i niemożliwa. Wierzę, że będąc tutaj, idąc niejako pod prąd, nie jesteśmy sami. Jest z nami Chrystus i Wy, którzy nas wspieracie i mimo naszych ułomności ufacie nam i wierzycie w sens naszej Misji. 

Łączę się z Wami wszystkimi oraz z Waszymi Rodzinami i bliskimi w moich modlitwach! Pozdrawiam wszystkich dobrodziejów i przyjaciół misji oraz wszystkich, do których dotrze ten list misyjny! Niech Wam Pan Bóg błogosławi!

o. Sylwester Wydra SVD
Morón, Kuba