„Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami aż po krańce świata” (Dz 1, 8)
Drodzy Przyjaciele Dzieła Misyjnego! Rozpocząłem ten list cytatem z Dziejów Apostolskich, który umieściliśmy na folderze z naszych świeceń kapłańskich w Misyjnym Seminarium Duchownym w Pieniężnie. Dołączam też swoje krótkie rozważanie na temat kapłaństwa, bowiem 22 maja była specjalna okazja do tego.
Ani jako człowiek, ani jako wierny chrześcijanin nie jest kapłan kimś więcej od osoby świeckiej. Bowiem w przypadku kapłana, spełniają się słowa św. Pawła: „Co masz, czego byś nie otrzymał”? Dar otrzymany od Boga, to władza celebrowania Mszy św., odpuszczania grzechów, udzielania sakramentów i głoszenia z autorytetem Słowa Bożewo, a także kierowania wiernych do Królestwa Niebieskiego. Na tym właśnie polega godność kapłańska, aczkolwiek nie jest ani lepsza, ani gorsza od innych skanów życia. Ale z drugiej strony nic na ziemi jej nie przewyższa, według słów, które św. Katarzyna ze Sieny wkłada w usta samego Jezusa Chrystusa Wiecznego Kaplana: „Nie chcę, aby zmniejszyło się poważanie którym powinno się otaczać kapłanów, gdyż nie odnosi się do nich, tylko do Mnie, na mocy krwi, którą Ja im dalem, aby się nią godnie posługiwali”.
Pamietam, jak dzisiaj, choć upłynęło już 36 lat. Staliśmy wtenczas, pełni entuzjazmu i nadziei, na korytarzu przy zakrystii, aby w procesji pójść do kościoła seminaryjnego, na uroczystą Msze św., podczas której otrzymaliśmy święcenia kapłańskie z rąk ówczesnego biskupa Gdańska, Tadeusza Gocłowskiego. Było nas 16, z przeznaczeniem misyjnym do różnych zakątków świata. Dlatego też kościół był wypełniony po brzegi naszymi rodzinami i innymi osobami zaproszonymi na tę uroczystą okazję. Co najbardziej pamietam? Moment położenia moich rąk na ręce biskupa i namaszczenie ich olejem krzyżma na cale życie. A potem znak pokoju z nałożeniem rąk na głowę i błogosławieństwo starszych kapłanów, zwłaszcza profesorów z lat seminaryjnych.
Następnego dnia, również w kościele seminaryjnym w Pieniężnie, nasza msza prymicyjna. Teraz my, jako nowo wyświeceni kapłani, udzielaliśmy błogosławieństwa współbraciom werbistom, rodzinie i osobom uczestniczącym w Mszy św. Potem przyszedł czas na msze prymicyjne w pozostałych domach formacyjnych – w Chludowie i Nysie – a następnie każdy w swojej parafii rodzinnej. W moim przypadku w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego. w Grudziądzu.
Po prymicyjnych objazdach i krótkich wakacjach, czekała nas dwuletnia praktyka duszpasterska w Polsce, przed wyjazdem na misje. W pierwszym roku posługiwałem w parafii Miłosierdzia Bożego w Jastrzębiu Zdroju, a w drugim w werbistowskim postulacie w Domu św. Kazimierza w Kleosinie. Po tym wszystkim czekał mnie intensywny kurs hiszpańskiego w Madrycie, a następnie przyjazd do Argentyny, aby w Prowincji Argentyna Wschód (ARE) rozpocząć misyjną przygodę.
W tym roku mija zatem 36 lat mojego kapłaństwa – dwa w Polsce, a reszta już na niwie misyjnej w prowincji Misiones w północno-wschodniej Argentynie. 34 lata – wiele i niewiele, ale przeżyte były intensywnie. Pełniłem posługę wikarego i proboszcza w większych i mniejszych parafiach, czasem lepiej a czasem gorzej zorganizowanych duszpastersko: Aristóbulo del Valle, Colonia Aurora, San Ignacio, Eldorado, Puerto Esperanza, Colonia Victoria i obecnie, od marca 2022 roku, w parafii św. Antoniego Padewskiego w Azara.
Za to wszystko i za wiele innych łask w posłudze duszpastersko-misyjnej, od 22 maja 1988 roku aż do teraz, jestem wdzięczny Bogu – za zdrowie, siły fizyczne i chęć do pracy, a ludziom w Polsce i w Misiones, za hojne wsparcie pieniężne i duchowe w modlitwie. Z mojej strony nie zapominam o Was pamietając przy sprawowaniu Eucharystii i w osobistych modlitwach.
Zostańcie z Bogiem! Wdzięczny za wszystko –
o. Andrzej Mochalski SVD
Argentyna